– Nieustannie otrzymywaliśmy zgłoszenia o wypalaniu złomu przez mieszkańców romskiego osiedla w Maszkowicach – narzeka wójt Łącka Jan Dziedzina. – Teraz, gdy tylko kamery zarejestrują dym, można interweniować wysyłając radiowóz do osady – relacjonuje Polska the Times.
Jednak według gazety palenie kabli wydartych ze sprzętów elektronicznych tak szybko w osadzie romskiej nie ustanie. Mówią o tym otwarcie sami Romowie, którzy z braku innych możliwości zarobku żyją ze sprzedaży złomu.
– Nigdzie nie chcą nas zatrudniać, a my chcemy pracować, żeby utrzymać rodziny – żali się Robert Szczerba, wójt osiedla romskiego w Maszkowicach. – Wynajdywanie starych sprzętów i sprzedaż złomu to nasza praca. Wypalamy kable, żeby wydobyć z nich miedź na sprzedaż i nie zamierzamy z tego zrezygnować.
Szczerba ma świadomość, że to szkodzi zdrowiu, samych wypalających, ich dzieci i sąsiadów z wioski, którzy ciągle skarżą się na Romów. Bezradnie jednak rozkłada ręce: – To co mamy robić? Po kable jeżdżą nawet do Zakopanego. – W ciągu tygodnia pięć osób, które wspólnie jadą po sprzęt, może zarobić po 100, a jak dobrze pójdzie to i po 200 złotych. Dla nas to dużo – wylicza Szczerba.
Źródło: Gazeta Wrocławska, Polska The Times